Naciśnij “Enter” aby skoczyć do treści

Od wolontariuszy do filantropów

Przez przypadek wpadłem na ciekawy artykuł o tym, dlaczego fundraiserzy powinni bardziej skupiać się na generacji X (ok. 35 – 50 latkowie). Tego typu badania są fajne, ale mają jedną wadę – bazują na trochę inaczej działającej społeczności. Z amerykanami różni nas praktycznie wszystko – od tła kulturowego, poprzez przywiązanie do wartości, po zaangażowanie społeczne. No, może jedyne w czym gonimy amerykanów to otyłość, ale dziś nie o tym.

Artykuł pokazywał dość ciekawą zależność – osoby, które angażowały się w wolontariat decydowały się częściej na przekazanie darowizny na rzecz organizacji pozarządowych. Porównanie z nie-wolontariuszami pokazywało, że wolontariusze są prawie 2 razy bardziej aktywni pod tym względem.

Czy jest o kogo walczyć

Badanie ciekawe, ale biorąc pod uwagę wszystkie różnice kulturowe zadałem sobie pytanie, czy da się je przełożyć na nasz rynek. I tu niestety utknąłem w martwym punkcie, bo w Polsce są osobno realizowane badania wolontariatu i filantropii, ale korelacji między nimi nie ma. Wspólne dane to przede wszystkim wiek i płeć respondentów, ale nie mamy pojęcia, czy respondenci są, czy byli wolontariuszami. Szkoda, bo tracimy dość cenne źródło danych do analiz.

Wiemy za to jak w Polsce wygląda generacja X i mamy badania pokazujące ilu mamy wolontariuszy. Jeśli przyjmiemy, że wskaźnik zaangażowania wolontariuszy w filantropię jest podobny jak w badaniach amerykańskich, to może się okazać, że każdy nasz wolontariusz jest, albo będzie na wagę złota. Potężne badanie GUS wykonane w 2011 roku analizuje wolontariat od podszewki. Ma swoje wady – jedną z nich jest dość szczegółowa analiza wyłącznie przypadków, w których respondent działał jako wolontariusz w przeciągu ostatnich 4 miesięcy – ale wystarczy, żeby zauważyć pewne zjawiska.

Poniższy wykres pokazuje ile osób na tle swojej grupy wiekowej deklaruje uczestniczenie w wolontariacie zinstytucjonalizowanym – na rzecz organizacji lub instytucji. Tak naprawdę widać wyraźnie, że wolontariat jest najpopularniejszy w grupie 35-44, czyli obecnych 39-48 latków (badania są z 2011). W polskich realiach generacja X to osoby urodzone w latach 1961 – 1983, czyli obecnych 32-54 latków, co pokazuje, że wśród grupy wiekowej generacji X wolontariat jest popularniejszy, niż w innych grupach wiekowych.

Co ważne grupa ta jest w większości grupą aktywną na rynku pracy i jest zaangażowana w życie rodzinne. Pracujący ojcowie i pracujące mamy to właśnie w większości generacja X. I jeszcze w tym całym zamieszaniu znajdują czas na wolontariat (albo pisanie blogów, jak ja…) Jest to dość istotne, bo pośród pozostałych grup jest to ta jedna, która ma największy deficyt czasu wolnego. Znacznie więcej mają go i studenci i emeryci.wykres1-procent-wiek

Procentowe wskaźniki pozwalają nam ocenić jak aktywne są jednostki na tle całej grupy, ale nie pokazują nam tego ile takich osób rzeczywiście jest obecnych w naszej społeczności. Dlatego procenty te można odnieść do rzeczywistej wielkości danej grupy, zgodnie z danymi GUS za 2011 rok.

wykres2-liczba-wiek

No i mamy kolejne ciekawe spostrzeżenia. Nasza generacja X nadal wypada dobrze, ale najliczniejsza grupą wśród wolontariuszy są… emeryci. Może procentowo na tle swojej grupy nie wypadają dobrze, ale są obecnie najliczniejszą grupą wiekową, co przekłada ich marne 1,9% na 143 tysiące osób w skali kraju. Po przeciwnej stronie wykresu sytuacja odwrotna – aktywna na tle rówieśników (2,5%) młodzież całkowicie przepada ilościowo z marnymi 34 tysiącami wolontariuszy. Nie pociesza to, że rozwarstwienie między brzegami wykresu będzie się pogłębiało. Będzie coraz więcej emerytów i coraz mniej młodzieży.

Wykres pokazuje nam, że jeśli spotkamy wolontariusza, to największe szanse są na to, że będzie on z generacji X i jego okolicy lub będzie emerytem. Na młodzież bym nie liczył, ale z fundraisingowego punktu widzenia to nawet lepiej, bo nie mają oni własnego budżetu, tylko basują na budżetach rodziców z generacji X, albo na kieszonkowym od dziadków 😉 A tak na serio, to wykres ten dużo upraszcza, bo nie bierze pod uwagę danych demograficznych i różnej sytuacji ekonomicznej w poszczególnych regionach. Na pewno inaczej wygląda w Warszawie a inaczej w Koziej Wólce. Ale w obu przypadkach mechanizm działa tak samo i stosunki te będą zbliżone.

Mamy podsumowany wolontariat, teraz trzeba się zabrać za analizę potencjału finansowego powyższych grup. Z pomocą znów przychodzi GUS z badaniami struktury wynagrodzeń (pdf) (październik 2012 – rozjazd w latach jest spowodowany tym, że we wcześniejszych raportach GUS nie pokazywał podziału na grupy wiekowe i badania były dla nas bezużyteczne). Najpierw zobaczmy jak kształtuje się zatrudnienie w podziale na grupy wiekowe. Dlaczego akurat zatrudnienie? Bo dla fundraisera najważniejsze jest, żeby obiekt jego zainteresowań dysponował wolnymi funduszami, a do tego potrzebne jest stałe zasilanie finansowe.

wykres3-zatrudnieni-wiek

Wyniki są ogólne bez podziału na województwa i sektory zatrudnienia, ale z samych badań można wyciągnąć dodatkowe dane dla regionów i sektorów gospodarki. Wykres ten można skorelować z kolejnym, pokazującym przeciętne wynagrodzenie brutto w każdej grupie wiekowej. Skoro już mówimy o zasilaniu finansowym, to sprawdźmy jak ono wygląda.

wykres4-zatrudnieni-wynagrodzenie

Osoby najstarsze, o ile pracują, zarabiają najwięcej. Ale jest ich najmniej – w 2012 roku było ich zaledwie 13. Żeby sprawdzić jakim potencjałem finansowym do wykorzystania dysponują wszystkie grupy musimy teraz złączyć oba wykresy i stworzyć pewne założenie – przyjmijmy, że każda z osób jest w stanie przekazać 1% swojego miesięcznego wynagrodzenia jako darowiznę. Jaki teoretyczny finansowy potencjał tkwi w naszych poszczególnych grupach?

wykres5-potencjał

Mamy już wszystkie dane, możemy wyciągnąć wnioski:

  • Generacja X ma największy potencjał dla działań fundraisingowych. Są to osoby mające stałe, stabilne i w miarę wysokie przychody, oraz w tej grupie jest schowany największy potencjał finansowy, po który możemy sięgnąć.
  • Wolontariat generacji X jest za mały na budowanie osobnych strategii fundraisingowych dla wolontariuszy z tej grupy. Pierwszy wykres pokazał, że pomimo najwyższej aktywności wolontarystycznej tej grupy, zaledwie 2,7 % jej członków jest wolontariuszami. Dla porównania w badaniach amerykańskich było to ok. 21% osób z tej grupy wiekowej. Jesteśmy więc na granicy błędu statystycznego i w codziennych działania ciężko nam będzie poczuć różnice poprzez działania skierowane do tych osób.

Czy więc warto myśleć o wolontariuszach w fundraisingu?

Zdecydowanie tak. Szczególnie, jeśli budujemy działania fundraisingowe skierowane do naszych byłych wolontariuszy.

Wolontariusze działają w różnych organizacjach pozarządowych, po czym kończą swój wolontariat i… znikają. Pomimo całego bagażu doświadczeń i wspomnień tracą lub mocno ograniczają kontakt ze swoją organizacją. Ale wszystkie te wspomnienia z dobrze przebiegającego (mam nadzieję) wolontariatu ciągle gdzieś w nich żyją. Takie osoby – które doskonale orientują się w działaniach i misji realizowanej przez organizację, są chyba marzeniem każdego fundraisera. Nie trzeba wtedy uciekać się do zaawansowanych technik sprzedażowych, żeby zainteresować danej osoby jakimś działaniem, które wymaga jej wsparcia finansowego, bo może się okazać, że zna ona ten temat lepiej od fundraisera.

1. Znam twoją misję

Wolontariusze wiedzą czym się zajmujesz. Praktycznie od podszewki, bo nie zetknęli się tylko z efektami końcowymi – tymi samymi z którymi obcują twoi beneficjenci, ale byli w samym środku młyna projektowego. Razem z tobą przygotowywali, realizowali i podsumowywali każde działanie. Wiedzą przez to dokładnie jak działa twoja organizacja, czym się zajmuje, dlaczego akurat tym się zajmuje i z jakim skutkiem realizuje swoje działania.

2. Znam twój sektor

Co to są organizację pozarządowe? Jeśli ktoś chciałby znaleźć odpowiedź na to pytanie szukając jej w mediach, to by się zdziwił. Wokół pozarządówek istnieje nie mniej stereotypów, niż wokół wolontariatu. Wyjaśnienie komuś czym się różni fundacja od stowarzyszenia czasami jest zadaniem karkołomnym. Poza tym wiadomo, że „fundacje istnieją tylko po to, żeby kręcić wałki finansowe” – bo w sumie takie tematy na temat fundacji są najchętniej publikowane przez media.

Tymczasem nasz wolontariusz to osoba, która wie co to jest trzeci sektor, jak on działa, i co to znaczy, że coś jest non-profit (i że nie znaczy to „za darmo”). Tę wiedzę zdobywa każdego dnia swojego wolontariatu ucząc się od nas, patrząc jak pozyskujemy dotacje, jak walczymy z projektami, prowadzimy szkolenia, rozmawiamy ze społecznością, jak rozmawiamy przy kawie. I najczęściej widzi ludzi zaangażowanych, żyjących pasją do swojej prac. I ta wiedza zostaje z naszym wolontariuszem. Nie trzeba go potem przekonywać, że coś takiego jak „sektor społeczny” istnieje, a gdzieś w tym mitycznym sektorze działają jakieś stowarzyszenia, które robią fajne rzeczy.

3. Wiem o czym mówisz

Robimy projekty. To takie działania, które są nastawione na określony rezultat. W określonym czasie. Z określonym budżetem. Mają swój harmonogram, cele i działania. Mają też produkty i rezultaty. Może to co pisze jest proste, ale tym językiem nie da się przeciętnemu obywatelowi przekazać co robimy. Nasz żargon sektorowy potocznie zwany bełkotem wnioskowym (pdf) jest trudny i nieintuicyjny. Jeśli nie potrafimy o swojej pracy powiedzieć tak, żeby nas zrozumiano poza sektorem, to mamy problem, albo dodatkowy wydatek w postaci specjalisty od PR.

Całe szczęście są osoby, które doskonale rozumieją nas i nasze problemy, nawet jeśli je wybełkoczemy i wyrwie nam się coś o „beneficjencie ostatecznym” czy „rezultatach twardych”. To są nasi byli wolontariusze.

4. Utożsamiam się z twoją organizacją

Wolontariusz jest częścią organizacji. Nie byłby jej częścią, jeśli wartości reprezentowane przez organizacje kolidowałyby z jego własnymi wartościami. W wolontariacie działa potrzeba przynależności, jedna z części piramidy potrzeb Maslowa, na której buduje się szacunek i uznanie. Za logiem twojej organizacji nie stoi tylko zespół twoich pracowników i współpracowników, ale także wolontariusze, którzy nierzadko z dumą obnoszą się marką organizacji. Sam widzę jak to działa, bo jestem przywiązany do marki wolontariatu PGE Stadionu Narodowego w Warszawie.

Po skończeniu wolontariatu zostają już tylko sentymenty, ale w dalszym ciągu marka twojej organizacji jest rozpoznawana przez wolontariuszy i chętnie się do niej przyznają. Czasami sami skupiają się jako byli wolontariusze, członkowie i pracownicy w postaci mniej lub bardziej formalnych grup alumnów, którzy teoretycznie już skończyli swoją przygodę z organizacją, ale nadal chcą ją w mniejszym lub większym zakresie wspierać.

Spalone mosty

Wszystkie powyższe cechy ładnie wyglądają, kiedy opisuje się je z pozytywnej strony. Ale można do nich podejść też od skrajnie negatywnej. Doświadczenia żyją w wolontariuszu także po zakończeniu wolontariatu. Co jeśli wyniesie z twojej organizacji same złe doświadczenia? Jaki stosunek do wolontariatu i działań innych organizacji będzie miała zawiedziona lub sfrustrowana osoba? Najgorsze jest to, że jej opinia nie będzie dotyczyła tylko twojej organizacji, ale nas wszystkich. Gwarantuję, że nie będzie to osoba, która siedzi cicho, tylko wyleje swoje żale szerszej publiczności – i wtedy nawet spece od PRu nic nie poradzą.

Kiedyś byłem waszym wolontariuszem…

Sami mówimy, że „wypuszczone dobro wraca”. Wypuszczają zadowolonych wolontariuszy wypuszczamy właśnie taki potencjał, który kiedyś do nas wróci. Jeśli pracujemy z młodymi wolontariuszami, to musimy wziąć pod uwagę, że może teraz są oni młodzi, ale kiedyś będą mieli pracę, rodzinę, kontakty, umiejętności, marzenia i różne własne potrzeby i motywacje. Powinniśmy dba o to, żeby być cały czas w zasięgu ich potrzeb i motywacji, bo dzięki temu mogą wspomóc nas finansowo, albo swoimi umiejętnościami lub kontaktami. Co byście zrobili, jeśli wasz były wolontariusz, z którym nadal wiele was łączy, zostałby prezesem dużej korporacji?

To, że warto utrzymywać kontakt z wolontariuszami wiadomo nie od dziś. Ale nawet poradniki, takie jak Praktyczny poradnik współpracy z wolontariuszami (pdf) nie wymieniają wprost korzyści z potencjalnego fundraisingu skierowanego do byłych wlontariuszy. Pora więc zmienić myślenie o wolontariuszach i zwrócić uwagę co się z nimi dzieje po zakończeniu współpracy. Szczególnie, że nasze działania nie będą procentowały tylko dla nas, ale taż dla innych organizacji z sektora.

Źródła

Zdjęcie: Free Money Collection in Cash, autor: epSos .de, licencja: CC BY 2.0

Podobał ci się ten tekst?

Postaw mi za to kawę, pomoże to mi pisać kolejne.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

CC BY-NC-SA 4.0 Od wolontariuszy do filantropów by Karol Krzyczkowski is licensed under a Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 4.0 International License.

Jeden komentarz

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.