Ostatnio odkryłem jasnopis.pl – narzędzie sprawdzające czytelność języka, którego używamy przy tworzeniu pism, maili i innych form pisanych. Pomaga ono ocenić czy nasza produkcja jest czytelna i zrozumiała dla odbiorców. Testowałem go na wpisach z mojego bloga i jako pierwszą uwagę otrzymałem „wolontariat – spróbuj zamienić na łatwiejsze słowo”.
Może nie powinno nie to dziwić, bo jako jeden z celów działania Centrów Wolontariatu zakładamy wałkowanie ludziom co to jest ten „wolontariat” i walkę ze stereotypami, którymi obrósł. Widać je wyraźnie chociażby w badaniach CBOS zrealizowanych z okazji Europejskiego Roku Wolontariatu 2011. Co prawda było to 4 lata temu, ale mam wrażenie, że nic się w temacie nie zmieniło.
Ludzie „wiedzą lepiej” czym jest „ten wolontariat” i czasami wychodzą z tego dość zaskakujące rzeczy. W naszym otoczeniu istnieje kilka mitów wolontariatu, które są dość powszechne i niestety wpływają na zachowania wolontariuszy, koordynatorów i na badania wolontariatu. Bo jeśli zapytam cię „czy działałeś/działałaś jako wolontariusz”, to muszę najpierw być pewien, że tak samo rozumiemy „wolontariat”.
Z drugiej strony jako pracownik Centrów Wolontariatu tez dostrzegłem różne pojmowanie tego jak działa wolontariat i tego jak my, pośrednicy wolontariatu, zdaniem niektórych powinniśmy działać.
Zmierz się sam z mitami wolontariatu i zadaj sobie pytanie ile takich mitów znasz z własnej praktyki.
Mit 1 – wolontariat jest bezinteresowny
Wolontariusz jest takim dobrym człowiekiem (kolejny mit, o którym za chwilę), który przyjdzie, zrobi coś dobrego, nie weźmie za to pieniędzy, porozmawia z nami i odejdzie wśród naszych zachwytów, achów i ochów. I zrobi to z potrzeby serca i potrzeby dawania i w ogóle z potrzeby ludzkiej dobroci.
Tylko, że to tak nie działa. Nie wiem czemu, mówienie o pieniądzach jest tabu w naszym społeczeństwie. Jak już mówimy, to o „pieniążkach”. Pochodną tego unikamy mówienia o pieniądzach, jakby były czymś złym, o czym nie wolno mówić.
I analogicznie wszystko, co nie ma nic wspólnego z pieniędzmi utożsamiamy z czymś dobrym. Przecież wolontariusz nie działa dla pieniędzy. A skoro bez pieniędzy, to jest taki dobry, więc dlaczego miałby mieć jakikolwiek interes w tym co robi? Jak ma jakiś interes, to jest interesowny, a interesowność jest „be”, bo nie wypływa z potrzeby serca i dawania siebie.
Wolontariat ma być bezinteresowny do bólu, bo polega tylko na dawaniu. Ma być tak bezinteresowny, że bezinteresowność ma mieć nawet w swojej definicji – i takie definicyjne mutanty, które poza dobrowolnością, świadomością i nieodpłatnością doklejają tam bezinteresowność niestety istnieją.
Jak jest naprawdę
Jest proste ćwiczenie, które zawsze realizujemy przy szkoleniach dla wolontariuszy i wprowadzaniu ich w świat wolontariatu. Ćwiczenie nazywa się „daję – biorę” i jest częścią dyskusji na temat motywacji. Możesz je zrobić samemu.
Daję – biorę
Ćwiczenie dla grup osób chętnych do zostania wolontariuszami lub już aktywnych wolontariuszy. Grupa 15-20 osób. Czas trwania ok. 45 minut. Potrzebne – miejsce do pracy na flipczartach, flipy, markery.
Ćwiczenie
- Podziel uczestników na maksymalnie 5 osobowe grupy.
- Daj każdej grupie kartkę z flipczartu i markery. Poproś o podzielenie kartki na 2 części – część „daję” i część „biorę”.
- Poproś o wpisanie tak wielu rzeczy, które dają lub chcą dawać oraz biorą lub chcą brać poprzez wolontariat jak to możliwe (15 minut).
- Poproś poszczególne grupy o przedstawienie swoich flipczartów. Spisuj wszystkie pojawiające się tam motywacje eliminując te zdublowane i zamieniając zbyt szczegółowe na ogólne na osobnym flipczarcie widocznym dla wszystkich.
Podsumowanie
Podyskutuj z grupą na temat ich motywacji do wolontariatu. Ważniejsze opinie, z którymi zgadza się cała grupa spisuj na flipczarcie i przeczytaj je wszystkim na koniec. Pytania do dyskusji:
- Czy można mieć tylko jedną motywację?
- Czy można coś dawać bez brania lub brać bez dawania?
- Czy motywację ma się stałą?
- Co się dzieje jeśli nasza motywacja nie jest zaspokojona w trakcie wolontariatu?
Efekty tego ćwiczenia są zawsze takie same. Grupa wie, że nawet jeśli nastawiamy się na dawanie, to siłą rzeczy zyskujemy nowe umiejętności, kontakty, wiedzę i doświadczenie. Z drugiej strony jeśli nastawiamy się na czerpanie z wolontariatu, to nic z niego nie wyniesiemy, jeśli nie damy czegoś od siebie i się nie zaangażujemy.
Co ciekawe części daję – biorę zawsze pozostają w równowadze i żadna z nich nie dominuje nad drugą. Czy więc wolontariat jest bezinteresowny? Nie jest. Nawet jeśli czerpanie korzyści nie jest naszą motywacją, to i tak je z wolontariatu czerpiemy. Bez wiedzy o motywacji każdego wolontariusza, obserwując samo jego działanie nie dojdziemy do tego, co go motywuje – czy jest to bardziej dawanie czy branie. Zresztą motywacje mogą się zmieniać i to dość szybko i radykalnie.
Wolontariat z poziomu motywacji wolontariusza może, ale nie musi być bezinteresowny. I nie jest to wada ani wolontariusza, ani wolontariatu. Jest to jedna z jego zwyczajnych cech. Mit częściowo obalony.
Mit 2 – wolontariat misyjny jest inny od świeckiego
Przy okazji wizyt w różnych organizacjach przekonałem się o cichej wojnie podjazdowej między organizacjami świeckimi a wyznaniowymi organizującymi wolontariat. Dyskusja ta zwykle jest jałowa i nie przedostaje się do mediów, ale niestety istnieje. Z ciekawszych cichych argumentów wyłapałem:
- „bo u was to trzeba cierpieć, żeby być wolontariuszem” – to świeccy o misyjnych
- „bo wy bazujecie tylko na wartościach materialnych” – to misyjni o świeckich
- „bo u was wolontariusz ma tylko dawać i się modlić” – znowu świeccy o misyjnych
- „bo wy tworzycie lemingi i młodocianych japiszonów” – znowu misyjni o świeckich
Jako Centra Wolontariatu zajmujemy się przede wszystkim organizowaniu wolontariatu i przygotowaniu wolontariuszy, niezależnie od tego czy robimy to dla organizacji świeckich czy wyznaniowych. Inkubujemy organizacje, które są w stanie same dalej zarządzać wolontariatem i wolontariuszami. Nawet udostępniamy nasze standardy tak, aby wolontariusze mogli swobodnie i bezboleśnie przechodzić z jednej organizacji do drugiej. Niezależnie od tego czy jest to organizacja świecka czy misyjna.
Dość ciekawym przykładem jest Centrum Wolontariatu w Kiecach, które transferowało know-how do tworzącego się Diecezjalnego Centrum Wolontariatu w Kielcach działającego w strukturach Caritas. Po prostu taka współpraca się wszystkim opłaca, a najbardziej opłaca się wolontariuszom. Do tej pory oba Centra organizują jedną wspólną miejską Gale Wolontariatu.
Częścią misyjną wolontariatu, jako elementem odpowiedzialności za własną wspólnotę wyznaniową, poświęcenia, talentów, misji, a czasami nawet ascezy nigdy się nie zajmowaliśmy. Są to wewnętrzne uregulowania dla każdej organizacji korzystającej z wolontariuszy. Temat ten zostawialiśmy organizacjom kościelnym i wyznaniowym. Szczególnie, że wolontariat jest w swej naturze dobrowolny i jeśli te zasady ci się nie podobają, to zawsze masz wybór.
Oczywiście w polskim piekiełku jak tylko komuś coś wychodzi, to trzeba marudzić i narzekać. Prawdopodobnie stąd wzięła się ta wojna podjazdowa, gdzie zamiast powiedzieć „dobra robota, jak to zrobiliście?” łatwiej jest zacząć od „a u was, to…” najlepiej szeptanego za czyimiś plecami. I tyczy się to obu stron.
Jak jest naprawdę
Czym się w praktyce różni wolontariat świecki od misyjnego? Niczym.
Motywacją wolontariusza „świeckiego” jest nauczyć się jak najwięcej, poprzez dawanie siebie. A motywacją wolontariusza „misyjnego” jest dać jak najwięcej siebie, a w konsekwencji nauczyć się nowych rzeczy. Ćwiczenie opisane w Micie 1 kończyło się zawsze dokładnie takimi samymi rezultatami, niezależnie czy było robione z grupa misyjna czy świecką.
Całe szczęście mit ten i opisane zachowania istnieją tylko na poziomie osób zarządzających wolontariatem. Wolontariusze płynnie przemieszczają się między organizacjami działając raz tu, raz tam i mają tę wydumaną dyskusję w głębokim poważaniu. Mit obalony.
Czy to wszystkie mity wolontariatu?
W trakcie pracy nad tymi dwoma mitami pojawiło mi się kilka kolejnych. Jednak ze względu na objętość tego wpisu oszczędzę ci czytelniku wiszenia na tekstem, bo wiem, że z ekranu czyta się dość nieprzyjemnie. Będę je publikował w częściach w najbliższym czasie.
Część druga tego wpisu dostępna jest tutaj.
A może znasz jeszcze jakieś mity, albo sytuacje, które wydają ci się mitami wolontariatu? Podrzuć mi je w komentarzach, przyjrzę się im.
Zdjęcie: Unicorn Crossing, autor: Rumpleteaser, licencja: CC BY 2.0
Mity wolontariatu – część pierwsza by Karol Krzyczkowski is licensed under a Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 4.0 International License.
[…] dzięki czemu w większości przypadków osoby mówiące o wolontariacie powielają pewne mity, którymi […]