Naciśnij “Enter” aby skoczyć do treści

Jak mało wiedziałem o bezpieczeństwie imprez masowych

Do tematów bezpieczeństwa ciągnęło mnie od dawna. Może dlatego, że zawsze przyciągam takie sytuacje, w których jestem potrzebny. Mam wielki napis „Zapytaj mnie o cokolwiek” na czole. Albo wisi nade mną taka wielka strzałka „najlepiej poinformowana osoba w okolicy”. Nawet, kiedy jestem w jakimś miejscu po raz pierwszy, to zawsze jest jakiś chętny do zadania mi pytania.

– Przepraszam, gdzie jest bankomat?
– Za tym żółtym budynkiem. (Bo go mijałem chwilę wcześniej i jeszcze to pamiętam…)

– Jak dojść na stację?
– Na skrzyżowaniu w lewo. (Bo właśnie stamtąd idę…)

itp. itd.

Druga rzecz, to przyciąganie mnie do niebezpiecznych sytuacji. Jeśli w okolicy dzieje się coś dziwnego, to ja tam będę. Bo podświadomie wiem, że jakaś niebezpieczna sytuacja może tam nastąpić. Wypadek z dachowaniem? Poparzenia od fajerwerków? Bolesna wywrotka na rowerze? Zwichnięcia, złamania, utrata przytomności? Spoko. Jestem. I w dodatku wiem jak się w takich sytuacjach zachować i świetnie się w takim chaosie odnajduję. Ci, którzy widzieli mnie w akcji mówili, że mam w sobie coś z psychopaty. Moje emocje schodzą na dalszy plan a zostaje tylko trzeźwość umysłu i umiejętności.

Umiejętności, które też nie wzięły się z niczego. Jak się jest tak naznaczonym, to siłą rzeczy trzeba się przygotować na najgorsze. Ilość szkoleń udzielania pierwszej pomocy, RKO, p.poż., BHP, komunikacyjnych idzie w dziesiątki. W tym całym arsenale brakuje tylko samoobrony, ale wychodzę z założenia, że ja jestem od myślenia i działania. Od walenia w mordę są inni.

Przygoda na stadionie

W 2012 roku byłem wolontariuszem miast gospodarzy UEFA EURO 2012. Oczywiście w grupie informacyjnej, bo „zapytaj mnie o cokolwiek”. I dlatego, że piłki nożnej nie znoszę. Dzięki temu kopanina nie rozprasza mnie podczas pracy. Po skończeniu turnieju czegoś mi brakowało, i odnalazłem to w wolontariacie na Stadionie Narodowym. Mecze, wydarzenia kulturalne, koncerty, festiwale, biegi masowe, konferencje, Jezus na narodowym, dają możliwość działania nie tylko przy imprezach piłki kopanej. Byłem wolontariuszem i liderem grupy chyba na każdym stanowisku wolontariatu. Aż przyszedł czas na kolejny krok.

Stewarding

W 2011 roku UEFA oceniła, że takie działania praktycznie nie istnieją, a jeśli już istnieją, to ich jakość jest żenująca. Jak był mecz, to się brało chłopków-roztropków w Urzędów Pracy albo z łapanki, pakowało w żółte kamizelki i stawiało gdzie popadnie na stadionie. Wiedza i umiejętności tych ludzi były żadne, a działania nieprzewidywalne. Tak sobie stali i udawali, że pomagają. Najczęściej oglądali mecz. Aż przyszło UEFA EURO 2012.

PZPN wziął się za reformę wszystkich służb i dzięki temu po euro mamy jeden z najlepszych programów szkolenia stewardów w Europie, a służby te cały czas się profesjonalizują. Przede wszystkim dlatego, że stereotyp stewarda – jako ochroniarza w żółtej kamizelce bezpowrotnie mija. Steward ma myśleć. Ochroniarz niekoniecznie…

Ostatni weekend spędziłem na szkoleniu dla stewardów. Trzydniowe szkolenie o zasadach organizacji imprez masowych, istoty pracy stewarda, bezpieczeństwa przeciwpożarowego, współpracy z innymi służbami, ewakuacji i poruszania się po Stadionie Narodowym. I jako osobę, która dość często bywa na imprezach masowych, zaskoczyło mnie jedno. Jak mało na temat bezpieczeństwa takich imprez wiedziałem. I jak bardzo moje bezpieczeństwo zależy od stewardów, którzy zwykle dla mnie było „kolesiami z żółtych kamizelkach”.

Większość rzeczy, które teraz wiem, podczas normalnej imprezy masowej zostanie niewykorzystana. Oby. Bo jesteśmy przygotowani do tego, żeby bezpiecznie wyprowadzić wszystkich ze stadionu, gdyby coś się działo i reagować w sytuacjach nadzwyczajnych. Po prostu expect the unexpected. I lepiej, żeby nikt się nie przekonywał jak dobrze to robimy.

Co się dzieje, kiedy coś pójdzie nie tak i służby nie zadziałają, albo ludzie nie posłuchają służb? Prosty przykład. Stadion w Bradford City. Rok 1985. 7 minut. 56 ofiar. Film trwa naprawdę około 7 minut, jest kręcony bez przerwy i pokazuje jak działa tłum w sytuacjach zagrożenia…

Powiem szczerze, że po weekendzie trochę odechciało mi się organizować jakiekolwiek imprezy masowe, a chodziło mi to kiedyś po głowie. Odpowiedzialność, którą bierze na siebie organizator, jest po prostu ogromna. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jest to też odpowiedzialność za zdrowie i życie ludzi, którzy nie zawsze zachowują się racjonalnie. „O pożar, strzelę sobie selfika z płomieniami i na FB!”

Z drugiej strony zrozumiałem moje zboczenie – zawsze wiem, gdzie jest najbliższe wyjście ewakuacyjne, gaśnica i co bym zrobił, gdyby nagle coś się stało. To gdzie masz wyjście ewakuacyjne?

Jakbyście chcieli zobaczyć na czym to polega, to polecam zgłosić się na najbliższy ligowy stadion – tam powiedzą wam gdzie się możecie przeszkolić.

 

Zdjęcie: Stadion Narodowy, autor: Lukas Plewnia

CC BY-NC-SA 4.0 Jak mało wiedziałem o bezpieczeństwie imprez masowych by Karol Krzyczkowski is licensed under a Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 4.0 International License.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: