Rok 2017 był złym rokiem dla wolontariatu w Polsce. Bez innowacyjnych działań, wypełniony pustymi zapowiedziami i negatywną energią. Do tego gdzieś głęboko pojawiły się rysy, które mogą się przerodzić w podziały wśród wolontariuszy.
W moim podsumowaniu rok 2017 kończymy z jednym znaczącym wydarzeniem, jednym wyróżnieniem, z jednej strony, i jedną wtopą oraz trzema antywyróżnieniami z drugiej. Przynajmniej ja tak to oceniam w moim subiektywnym podsumowaniu.
Jeśli miałbym wskazać komu zawdzięczamy taki rok, to w pierwszej kolejności wskazałbym media – przez tabloidyzację i pogoń za tanią sensacją, oraz głupotę polityków – ale narodzie, jakich sobie przedstawicieli wybrałeś, takich masz. I trochę mnie wkurza to, że w tym roku my, organizatorzy wolontariatu i wolontariusze na to pozwoliliśmy.
Zapraszam do lektury.
1. Kolejna próba zdyskredytowania działań WOŚP
Rok 2017 zaczęliśmy od rozdmuchanego przez media „konfliktu” WOŚP i Caritas, którego nie było. Nic tak ładnie się nie sprzedaje jak wojna, a jeśli jej nie ma, to ją trzeba wywołać. Biorąc pod uwagę niechęć obecnego rządu do WOŚP i sprzyjanie ruchom katolickim, media od razu odtrąbiły wojnę organizacji inspirowaną politycznie. Obie organizacje próbowały potem załagodzić sztucznie wykreowany spór. Wobec mediów nie wyciągnięto żadnych konsekwencji, a „ciemny lud to kupił” nie sprawdzając faktów.
Idiotyzmem było zorganizowanie przez Caritas Ordynariatu Polowego zbiórki na rzecz potrzebujących dzieci w Syrii dzień przed Wielkim Finałem WOŚP, bo było to proszeniem się PRowe zaoranie. Efektem tych działań były wyniki zbiórki oraz wiele gorzkich słów pod adresem Caritas. Całej Caritas, chociaż za zbiórką stała ta konkretna. W Polsce nie ma jednej Caritas. Caritas ma swoje struktury oparte o struktury kościoła katolickiego i działa indywidualnie w każdej diecezji. Przy odrobinie dobrej woli można zrobić więcej niż dziennikarze i sprawdzić to w KRS.
Efekt jest taki, że po raz kolejny Caritas jest wbrew sobie stawiana przeciwko Fundacji WOŚP, a najbardziej cierpią wolontariusze obu organizacji, którzy stają się zakładnikami sporu politycznego inspirowanego przez media.
Zbliża się sezon na robienie kolejnej Caritasowo – WOŚPowej gównoburzy, więc dla swojego dobra pozbądź się telewizora i nie daj sobą manipulować. A o tym jak dużą gównoburzę sprzedają nam z tej okazji media niech świadczą badania, które pokazują, że przekonania polityczne darczyńców nie mają wpływu na wspieranie WOŚP. I niech tak zostanie.
Na przyszłość: tej „caritas”, bo wyraz jest zapożyczeniem z łaciny, gdzie jest rodzaju żeńskiego.
2. Tragiczna śmierć Heleny Kmieć
Helena była wolontariuszką w ramach wolontariatu misyjnego. Pomagać Siostrom Służebniczkom Dębickim w prowadzonej przez nie ochronce dla dzieci w Cochabamba w Boliwii. Zginęła 24 stycznia ugodzona nożem w czasie napadu na ochronkę.
Śmierć jest tragiczna sama w sobie, szczególnie śmierć wolontariusza na misji. Dlatego nie będę pisał o Helenie – możecie o niej poczytać wystarczająco dużo w internecie. Ale ta tragedia była wydarzeniem, które zainicjowało wiele zmian w wolontariacie i w stylu myślenia o wolontariacie misyjnym. Wszystkie media podjęły temat i siła rzeczy musiały wyjaśniać na czym polega wolontariat misyjny. Nigdy wcześniej ten temat nie był tak nagłaśniany i tak nośny medialnie.
Do nas wszystkich, raz na dobre dotarło, że wolontariat misyjny niesie za sobą ryzyko. To nie wakacje w egzotycznych krajach. To ciężka, czasami ryzykowna praca.
Po tragedii znalazło się wiele młodych osób chcących takie ryzyko ponieść i z relacji znajomych z kilku organizacji misyjnych widać było duże zainteresowanie wolontariatami misyjnymi. Moim zdaniem w tym przypadku zadziałał efekt ŚDM, po którym zostało wielu wolontariuszy szukających dalszych ciekawych zajęć, a media pokazały, że istnieje coś takiego jak wolontariat misyjny.
3. Wolontariusze jako mięso armatnie w sporze politycznym
mięso armatnie – żołnierze wysyłani na pewną śmierć, żołnierze mający zginąć na wojnie
źródło: Wikisłownik
Komuś bardzo zależy, żeby była wojna i lała się krew. A nic tak nie podsyca zainteresowania mediów wojną, jak ataki na wolontariuszy – osoby które z natury są postrzegane jako bardzo dobre i pozytywne. Wystarczy znaleźć kontrowersyjny temat, połączyć wolontariuszy z działaniami skrajnie negatywnymi takimi jak „napaści” i „ataki”, żeby temat rósł, rosły fake newsy, a ludzie klikali i robili sobie wodę z mózgów.
Nigdy wcześniej nie dostałem w monitoringu mediów tylu informacji o napaściach na wolontariuszy jak w roku 2017. Nigdy też nie widziałem takiego wysypu fake newsów ciągnących dalej tematy, przekręcający, a właściwie podkręcających je mocno poza granice zdrowego rozsądku. Co ciekawe zdarzenia te oscylują tylko wokół jednego tematu – dostępu do aborcji. Żadnemu innemu tematowi związanemu z różnymi przykrymi przypadkami, z którymi spotykają się wolontariusze, na przykład podczas zbiórek publicznych, szczególnie podczas Wielkiego Finału WOŚP, media nie poświęcają tyle uwagi. I żaden temat też się tyle nie ciągnie. To też o czymś świadczy.
Z wandalizmu polegającego na pocięciu nożem plakatów środowisk pro-life robi się „napaść z nożem na wolontariuszy”. Nie trzeba czytać dalej, żeby wyrobić sobie jak to wyglądało i nakręcić swoje własne emocje. Z przepychanek z wolontariuszami zbierającymi podpisy pod ustawą łagodzącą zasady aborcji robią się „próby pobicia i zastraszanie”. Też ładnie brzmi i nie trzeba czytać dalej, żeby sobie wyobrazić jak zdarzenie wyglądało.
Drodzy wolontariusze, jeśli bierzecie udział w działaniach w tej wojnie, niezależnie od tego po której stronie sporu jesteście, to wiedzcie, że jesteście tam celowo. Celowo wysyła się tam was z prowokacyjnymi hasłami. Bo ktoś na tym, że to wy obrywacie, buduje sobie kapitał polityczny. Dyskusji o polityce nie prowadzi się na ulicy. Jesteście celowo wystawioną przynętą dla mediów, które tylko czyhają, aż dostaniecie po głowie, tylko po to, żeby takie działanie wyolbrzymić, przeinaczyć i puścić dalej z mocnym komunikatem emocjonalnym.
Tłumaczenie, że robicie to, bo druga strona tak robi, nie jest żadnym tłumaczeniem. Robicie to, bo ktoś chce, żebyście własnie tak myśleli i własnie tak działali. Nie dajcie się wykorzystywać.
Solidnie antywyróżnienie roku dla polityków grających w tę grę.
4. Wolontariat podczas wydarzeń sportowych
Jak ja się cieszę, że czas UEFA EURO 2012 już minął! Wolontariat sportowy w Polsce można podzielić na ten przed i po EURO. Sama impreza pokazała, że można i że warto korzystać z wolontariatu w ramach takich wydarzeń. 5 lat później widać, że wolontariat sportowy żyje już poza miastami gospodarzami EURO, a kolejne imprezy korzystają z know-how i doświadczenia wolontariuszy kolejnych imprez.
Jest to o tyle istotne, że po każdej dużej imprezie sportowej albo kulturalnej rośnie znacząco liczba aktywnych i dobrze przygotowanych wolontariuszy. O ich potencjale może świadczyć fakt, że takie miasta jak Gdańsk i Warszawa zbudowały dzięki nim programy wolontariatu miejskiego. Wolontariat sportowy wychodzi poza duże miasta i kolejne ośrodki dostają okazję do zbudowania wolontariatu miejskiego. Ile z nich wykorzysta tę szansę pokażą przyszłe podsumowania.
W 2017 odbywały się:
- The World Games we Wrocławiu – 1600 wolontariuszy wspierało tę imprezę!
- Mistrzostwa Europy U-21 w Piłce Nożnej – Bydgoszcz, Gdynia, Kielce, Kraków, Lublin oraz Tychy;
- Klubowe Mistrzostwa Świata w piłce siatkowej mężczyzn 2017 – Opole, Łódź, Kraków;
Odbywały się również imprezy związane z siatkówką plażową, kolarstwem torowym, gościliśmy lekką atletykę U-23, jak co roku działał Memoriał Kamili Skolimowskiej, puchar Tymbarku i pewno wiele innych imprez sportowych o mniejszym zasięgu, w które wrósł wolontariat.
Jest też jedno wydarzenie, które zasłużyło na szczególne przypomnienie – Mistrzostwa Europy w Piłce Siatkowej Mężczyzn 2017. Pierwszy raz do obsługi wolontariatu zaangażowano firmę komercyjną pośredniczącą pracy tymczasowej, co nie wyszło wolontariatowi na dobre. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby trafili na niedoświadczonych wolontariuszy. Było by lepiej, gdyby przygotowania do wolontariatu zaczęli od przygotowania siebie. Oceniam to wydarzenie jako były wolontariusz, ale również jako osoba, która na ten temat rozmawiała z innymi wolontariuszami konkursu z innych miast. Nie spotkałem nikogo, kto by się dobrze wypowiadał o tym wolontariacie. W tym zestawieniu jest to solidnie zasłużona wolontariacka wtopa roku. Chociaż jak to określił znajomy wolontariusz „powinni dostać karnego k… za ch… zarządzanie”. Cytatu nie skomentuję, ale zamieściłem go tu celowo, bo go podzielam, ale nie mogę tego wprost napisać rozumiem.
Dla odmiany najciekawszym wydarzeniem, zasługującym moim zdaniem na wyróżnienie, podsumowującym 2017 w wolontariacie sportowym jest uruchomienie własnego programu wolontariatu przez PZPN. To pokazuje nowy trend i czekam na kolejne związki sportowe profesjonalizujące się w zakresie zarządzania wolontariuszami. Ostatnio rozmawiałem na ten temat z przedstawicielem Polskiego Związku Żeglarskiego, więc temat żyje. Mam nadzieję, że siatkówka zacznie budować własny wolontariat, zamiast zlecać go na zewnątrz, bo jak pokazały tegoroczne imprezy kończy się to źle.
5. Wolontariat pracowniczy w administracji publicznej
Z własnym programem wolontariatu pracowniczego ruszył Urząd Miasta Stołecznego Warszawy. Nie jest to pierwszy program tego typu w administracji. Starszy model prezentuje Urząd Miasta w Gdańsku, który jednak opiera się na współpracy w tym zakresie z ngo – Regionalnym Centrum Wolontariatu w Gdańsku. Ale Warszawski jest pierwszym, w którym wolontariat pracowniczy jest organizowany własnymi siłami przez urząd i wpisany w system wolontariatu miejskiego, który w Warszawie promowany jest dosłownie wszędzie. Mówiono o tym między innymi na pierwszej ogólnopolskiej konferencji dotyczącej wolontariatu w mieście.
Ze sprawdzonych źródeł wiem, że do podobnego programu przymierza się Ministerstwo Rozwoju. Jeśli to zacznie działać, to będziemy świadkami narodzenia się nowych trendów w wolontariacie. Wystarczy pomyśleć o liczbie samorządów i ministerstw, które mogą rozruszać podobne programy i możliwości współpracy w społecznościach lokalnych z takimi wolontariuszami.
Dla mnie jest to najważniejsze wydarzenie dla wolontariatu w Polsce w mijającym roku.
6. Gdzie jest Korpus Solidarności?
Korpus Solidarności jest jak Yeti. Wszyscy o nim mówią, ale nikt go nie widział.
Nie jest to wtopa roku, bo w sumie do tej pory radziliśmy sobie bez Korpusu, więc nic nie straciliśmy. Ale rząd zasłużył na solidne antywyróżnienie roku w tym zestawieniu.
W zeszłym roku były zapowiedzi, że w tym roku korpus ruszy. Jeszcze w wakacje jedna z osób zaangażowanych w tworzenie programu mówiła mi nieoficjalnie, że planowany jest start na Dzień Wolontariusza. Jak widać nic się nie stało. Zapowiadane są konsultacje społeczne, ale nie napalałbym się zbytnio na nie, widząc w jakim stylu obecny rząd konsultuje różne dokumenty.
Wciąż czekamy na konkrety. Ileż można! Półmetek kadencji rządu!
7. Wolontariat nie był ważnym tematem dla ngo
Podczas tegorocznego OFIPu mało brakowało, żeby tematu wolontariatu nie było w ogóle. Ogólnopolskie Forum Inicjatyw Pozarządowych to organizowana co 3 lata, największa konferencja dla organizacji pozarządowych, na której dyskutuje się między innymi o kondycji i przyszłości trzeciego sektora – więc ten fakt jest dość wymowny.
Sami rzutem na taśmę zorganizowaliśmy panel na temat wolontariatu pracowniczego i był to jedyny panel z „wolontariatem” w tytule.
Czyżby organizacjom pozarządowym przejadł się wolontariat? Czy może ważniejsze tematy wypchnęły go poza strefę zainteresowania? Zobaczymy. Najbliższy OFIP w 2020.
8. Przespany temat integracji migrantów poprzez wolontariat
Dla polityków jest obojętne czy to uchodźca czy imigrant, bo wbrew swoim znaczeniom słowa te w dyskusji politycznej już od dawna funkcjonują jako synonimy. Tymczasem dziura na rynku pracy rośnie, a my absorbujemy coraz większe rzesze pracowników z Ukrainy i Białorusi. Ludzi, którzy tu pracują, mieszkają i chcą się integrować ze swoimi społecznościami. I można ich zintegrować między innymi poprzez wolontariat. Analizy wręcz pokazują, że ci ludzie chcą się integrować!
Tylko konia z rzędem temu, kto w obecnej sytuacji politycznej w Polsce stworzy, znajdzie publiczne finansowanie i rozwinie program wolontariatu migrantów.
Wejście rządu w ten temat byłoby przyznaniem się, że ludzie z innych kultur mogą być jednak zasymilowani w społecznościach i nie stanowić w nich żadnego zagrożenia. To jest niestety nie po drodze obecnej narracji, wyrosłej na nastrojach antyimigranckich.
Problemy migracyjne widać w całej Europie. Duże państwa, będące zwyczajowym celem migracji uruchomiły programy skierowane na asymilację zarówno uchodźców jak i migrantów ekonomicznych. Za nimi poszła fala funduszy między innymi dla organizacji pozarządowych. O wolontariacie, jako narzędziu integracji mówi się na salonach. W Polsce w 2017 z tematem wciąż śpimy. Nic nie wskazuje, że w 2018 obudzimy się z tej drzemki, pomimo tego, że dla Ukraińców to my jesteśmy krajem docelowym migracji ekonomicznej.
Z prognoz Ukraińskiego Centrum Analitycznego wynika, że do końca 2017 roku obywateli Ukrainy pracujących w Polsce będzie aż 2 mln. Na koniec 2018 szacuje się ich już 3 mln (źródło). Liczba osób innych narodowości również rośnie. Tymczasem pieniądze z Funduszy Europejskich na ten cel leżą odłogiem, bo rząd nie ma politycznej woli ich uruchamiać.
Im dłużej śpimy, tym mniej czasu na wypracowanie modeli, ewaluację, naukę na błędach. Nie integrując wykluczamy. Wykluczone społeczności nadal potrafią się samoorganizować i w takiej formie są łatwym łupem dla różnych ekstremizmów. Możliwe konsekwencje zaspania przewidźcie sami.
Chrrrapu, chrrrapu…
9. Doczekaliśmy łatwiejszego sprawdzania kompetencji z LEVER Basic
LEVER, czyli model certyfikowania kompetencji zdobytych poprzez wolontariat, wprowadził poziom Basic, dzięki któremu samodzielnie możemy zdiagnozować swoje kompetencje.
W dotychczasowym modelu niezbędna była do tego paca z tutorem i asesorem. W Basic’u nie jest to konieczne, ale można nadal zdecydować się na głębszą analizę z tymi osobami i podniesienie certyfikatu z Basic do Międzynarodowego Certyfikatu LEVER.
Ta zmiana otworzyła certyfikat dla wszystkich i ominęła wąskie gardło jakim była mała liczba tutorów i asesorów. Jeśli jeszcze nie skorzystaliście z tej możliwości, to zachęcam do wypróbowania na sobie i polecenia innym wolontariuszom.
Pozostałe zdarzenia, o których warto wspomnieć
- Zjedliśmy się nawzajem w konferencjach wokół Dnia Wolontariusza. Poza tym dniem nie dość, że temat istnieje w mediach tylko w przypadku tematów negatywnych (patrz pierwsze 3 punkty tego wpisu), to jeszcze sami się daliśmy w taką narrację wciągnąć i organizujemy konferencje o wolontariacie w stylu „kto bliżej 5 grudnia”. W tym roku wygrała Koalicja Prezesi-Wolontariusze, która zrobiła swoją konferencję własnie w dniu wolontariusza. Wolałbym spędzać ten dzień z wolontariuszami, niż na konferencji. Pewno to samo myślą inni koordynatorzy wolontariatów pracowniczych na niej obecni. Nie wiem, czy organizatorzy wezmą to sobie do serca, bo jak na razie nie poprosili o ewaluację, więc niby skąd mają wiedzieć. O ile merytorycznie konferencja była moim zdaniem udana (można obejrzeć ją tutaj), to za termin otrzymuje antywyróżnienie roku. Może powinniśmy ożywić dodatkowe święto – Dzień Koordynatora Wolontariatu, żeby odciążyć tematycznie Dzień Wolontariusza?
- Projektor – wolontariat studencki ma się dobrze, pomimo zeszłorocznego przeszczepu głowy – czyli zmiany realizatora programu. O moich obawach w tym temacie pisałem w podsumowaniu zeszłego roku, ale nowy operator daje radę. I bardzo mnie to cieszy, bo program wyinkubował już bardzo wielu wolontariuszy, którzy nadal działają w wolontariacie po studiach.
- Wolontariat zaczyna się odnajdywać w cyfrowym świecie. Wolontariusze Projektora robią własne vlogi na YouTube. Bardzo ładnymi multimediami promuje się Wolontariat na rzecz dziedzictwa i ten temat warto obserwować, bo rok 2018 to Europejskiego Roku Dziedzictwa Kulturowego. Otwarte kursy e-learningowe są udostępnione przez Wolontariat Międzypokoleniowy. Pojawiają się też nowe miejsca łączące przez internet wolontariuszy i organizacje. Na śląsku opowiadają historie – i to jakie! Może to wyczekiwany początek cyfrowej rewolucji w wolontariacie? I to tym razem nie opartej o jednoroczne projekty, tylko o stabilne działania organizacji?
- Rok stuknął Europejskiemu Korpusowi Solidarności. Komisja Europejska walczy o olbrzymie finansowanie wysokości 340 mln euro dla programu poza budżetem Erasmus+. Dyskusja trwa i jest bardzo istotna, bo…
- Rozpoczęła się dyskusja na temat przyszłości Wolontariatu Europejskiego (EVS). Na razie w kuluarach, ale będzie się rozwijała. Obecnie Komisja Europejska prowadzi równolegle 2 zbliżone programy wolontariatu – Wolontariat Europejski (EVS) w ramach Erasmus+ i osobno Europejski Korpus Wolontariatu. Pojawiają się pomysły, żeby je ujednolicić. Nowy program ruszy po 2020. Warto śledzić dyskusję i brać w niej aktywny udział zarówno samodzielnie jak i poprzez waszych Europosłów.
- Wolontariat pracowniczy w raportowaniu pozafinansowym firm. Od przyszłego około 300 firm będzie objętych obowiązkiem udostępniania informacji pozafinansowych. Jedną z form są raporty społeczne, gdzie firmy piszą także między innymi o wolontariacie pracowniczym. Z racji mojej pracy temat znam od dawna, ale po raz pierwszy wybrzmiał on publicznie na tegorocznej konferencji Prezesi-Wolontariusze dzięki Aleksandrze Stanek-Kowalczyk z Deloitte. To będzie bardzo znaczący trend dla wolontariatu pracowniczego w 2018, ale rzutem na taśmę pokazał się w debacie publicznej w 2017.
Jaki był ten rok według ciebie?
Moje podsumowanie jest subiektywne. Możesz mieć zupełnie inne podejście do tego, co się w nim działo.
Jeśli więc znasz jakieś zjawiska albo wydarzenia, które były ważne dla wolontariatu w Polsce w 2017, o których tu nie napisałem, to napisz je w komentarzach.
Albo lepiej załóż własnego bloga i zacznij regularnie pisać.
Możesz też poczytać jak podsumowałem rok 2016 i 2015.
Jaki był rok 2017 w wolontariacie by Karol Krzyczkowski is licensed under a Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 4.0 International License.